Oglądam film dla niego. Nie jest to film do, którego wracam chetnie jak do innych produkcji Hoffmana, ale uśmiecham się jak widze Saszę na ekranie. Co prawda jego rola to epizod, ale kradnie każda chwilę na ekranie. Nie mam nic do Szyca, ale wypada blado, gdy Bohun jest obok. Domogarov ma niesamowity magnetyzm w sobie. Nie piszę tak tylko dlatego, ze widze w nim Bohuna. Ale ten jego usmiech sprawia, ze sie o nim pamieta.